― hej, jak tam, żyjesz?
mam nadzieję, że dobrze
nie chciałbym, byś zginął, wiesz?
byliśmy przyjaciółmi co w biedzie się spotkali
i ze śmiercią na koniec się połączyli
bo jakby przecież mogło być inaczej?
bóg już dawno naszą przyszłość ustawił
ciebie zabierając
a mnie pozostawiając
i na przekór wszystkiemu
nie pozwalając się do ciebie zbliżyć
nieba dotknąć
poczuć życie
twoje życie
― lepiej uważaj, kochany
świat ten jest niebezpieczny
jak już w nim zostaniesz
prędko nie wyjdziesz
byliśmy przyjaciółmi co przy sobie zawsze byli
w zdrowiu i chorobie, nienawiści i miłości
bo jakby przecież mogło być inaczej?
serce ci swe oddałem honorując się przyjacielem
a ty mnie zostawiłeś samego z tym wszystkim
bez żadnego słowa
czy gestu
ani nawet oddechu
pozostawiłeś po sobie pustkę
bardziej pustą niż moje życie
i cokolwiek co nasze było
― tak sobie zdałem ostatnio sprawę
że wszędzie bym za tobą poszedł
nawet na wygnanie
byliśmy przyjaciółmi, którzy bez siebie być nie mogli
mimo że sami byliśmy w istnieniu polegli
bo jakby przecież mogło być inaczej?
a jednak któregoś razu ciebie zabrakło
i duszę
i serce
i ciało
mi coś ukradło
może były to nasze wspomnienie
a może były to złudne nadzieje
albo ty sam
― zabij mnie, proszę
jeśli byłeś moim przyjacielem
zabij mnie
i już przestaliśmy być przyjaciółmi
z chwilą gdy nóż ci w serce wbiliśmy
i gdy pocisk twe oczy przekreślił
twe martwe, puste oczy
i właśnie teraz, wpatrując się fale
zdałem sobie sprawę z tego
że cię zawiodłem
bo miałem być przy tobie
bo miałem z tobą istnieć
chronić cię i o ciebie troszczyć
bardziej niż o samego siebie
a teraz wiem
że gdybym się cofnął w czasie
nie zabiłbym cię ani nikt z nas
ale pozostawił ci pistolet
byś sam się pozbawił życia
ewentualnie
byś to właśnie mnie zabił
tak jak ja zabiłem ciebie
mój kochany przyjacielu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz