18 paź 2018

❝vincencie?❞

drogi vincencie, 
zapewne już mnie nie pamiętasz

już nie mogę ufać własnej głowie
pokazującej mi obrazy których nigdy nie namalowałem
ani temu co w mym sercu rozrysowane
drobnym zapętlonym krwistym szlaczkiem

wskazującym na ostatnie listy do mego brata
i ostatnie moje tchnienia

już nie mogę ufać własnej głowie
już nie mogę ufać sobie

będąc zatraconym we własnym szaleństwie
i tym, co nieistniejące w twoim umyśle

wszędzie otaczała mnie poezja
podążała za mną na każdym kroku
błądząc między mymi nogami i prosząc o przygarnięcie

więc zlitowałem się nad nią
i nadałem jej własne imię
a gdy już miałem przelewać ją na papier
zdałem sobie sprawę
że to nie takie proste

że już patrzenie na nią
jest znacznie łatwiejsze

i przyjemniejsze

lecz proszę cię najmocniej
przypomnij sobie nasze najwspanialsze dzieje

słyszałem głos
mówiący mi szeptem do odciętego ucha
nie umiesz malować, vincencie
i choć słyszeć go nie powinienem
przez zbyt dotkliwy ból
byłem pewny że istnieje

że to właśnie mi szepcze
że to właśnie mi mówi
to co inni bali się
wypowiedzieć w moją stronę

i że tylko on jest
ze mną szczery

pamiętasz jak malowaliśmy
zwykłą myślą niepojęte krajobrazy?

włożyłem moje serce
i skrawek mej duszy
w te wszystkie obrazy
by z własnego życia stworzyć
coś więcej niż jeden kolor
na białym płótnie

ale pojąłem iż to wszystko jest niewystarczające
że nie zachwycę ludzi tym typem dzieł
więc kiedy zacząłem stawać się szaleńcem
ponownie włożyłem serce
i duszę
w moją sztukę

i tak stworzyłem coś
co znienawidziłem całym sobą

jak pisaliśmy wspólnie
listy do naszego theo?

jesteś człowiekiem cierpiącym
któregoś razu ten głos ponownie się odezwał
nie pozwalając mi zasnąć
ani łez zatrzymać

jesteś człowiekiem smutnym
wciąż mi mówił i oczu zamknąć nie pozwalał
serce moje ściskał
siłę w ciele zabierając

jesteś człowiekiem samotnym
ostatnie powiedział 
i zniknął

a ja stałem się takim
jakim mnie opisywał

i jak widzieliśmy inaczej nasz świat
od wszystkich innych ludzi?

mówiłem do ludzi przez swoje obrazy
przekazując im swoje myśli
i błagając o ratunek

lecz nie dostałem ani pomocy
ani odpowiedzi na wszystkie pytania
i dopiero po swej własnej śmierci
ktoś zauważył moją istotę

zachwycił się moją sztuką
i nazwał mnie artystą

artystą którego świat nie zapomni
(a może już dawno zapomniał?)

ja wciąż to pamiętam
mój drogi vincencie

wierzyłem w światłość
i gdy w nią uwierzyłem
dostatecznie mocno
nie dostałem tego co inni

swymi oczami nie ujrzałem jej blasku

więc zacząłem wierzyć w ciemność
i gdy w nią uwierzyłem
nie tak mocno jak poprzednio
zrozumiałem że wystarczyła odrobina wiary
by ukarać mnie za moje grzechy

i bym swymi oczami
już nic nie ujrzał więcej

i nigdy nie zapomnę
nawet jeśli miałbym się sam w sobie zatracić

będąc młodym ceniłem miłość
to silne uczucie
otumaniające nasz umysł bardziej
niż cokolwiek innego

ale byłem zbyt słaby
by to uczucie przy sobie zatrzymać
pozwalając mu aby zapełnił mnie
zarówno wewnętrznie
jak i zewnętrzenie

zbyt słaby
by utrzymać mocno
ster w ręku

i poprowadzić siebie
w stronę gwiazd

może będziesz chciał coś więcej o mnie widzieć
niż tylko znać charakter mego pisma

mówili że gdy człowiek się zakocha
nie powinien zostawać sobie furtki do odwrotu
bo tak naprawdę gdy to zrobi
nie będzie nawet myślał o tym
by cofnąć swoje życie
a tym bardziej by przejść przez furtkę
zwaną odejściem

jednak musisz pojąć
że znam cię najdoskonalej ze wszystkich

byłaś dla mnie niczym noc
ciemnością i tajemnicą przepełniona
będącą marzeniem każdego
niespełnionego artysty
a także pragnieniem każdego
kto z miłością na świat spoglądał

swymi najciemniejszymi barwami
których było tysiące
przyciągałaś moją uwagę

i powoli
najwolniej jak tylko mogłaś
zabijałaś mnie

tak jak ja zabiłem ciebie
na moim obrazie

bo kiedyś byłem tobą
tym samym van goghiem

marzyłem o malowaniu
tak jak kobiety marzą o miłości
jak dzieci marzą o radości
jak mężczyźni marzą o pokoju
i starcy o spokojnej śmierci

więc namalowałem swoje marzenie
białą farbą pociągnąłem po płótnie
i pustkę okazałem
tak odmiennej od mego chaosu
że już przestałem pamiętać
jak wyglądała

ale przestałem
gdy zrozumiałem że nigdy nie stanę się ideałem

bóg dawno przestał do mnie mówić
wyrzekając się tego iż stworzył mnie
na swoje własne podobieństwo

stałem się jego koszmarem
nieudolnym projektem
zepsutym człowiekiem
i choć tego nie chciałem
nie chciałem się stać kimś o kim zapomni

pogodziłem się z tym
i namalowałem siebie na nocnym niebie
bym po śmierci mógł się tam schować
i już więcej nie płakać
i już więcej nie uciekać

ani tym bardziej
nie umierać

więc dałem ci to ciało
i duszę ofiarowałem

chciałem być zapamiętany
przez dzieci które spotkałem
bo to właśnie one mogły przekazać
swoją wiedzę o mnie innym

ale zdałem sobie sprawę
że nigdy nie będę tym kimś
o kim one mówić będą chciały

że nigdy nie będę
swoim bratem

byś stał się czymś więcej
niż tylko malarzem

i zrozumiałem
że to nie ja byłem obłąkanym szaleńcem
i zrozumiałem
że to nie ja krzywdziłem ten świat swym umysłem
i zrozumiałem
że to wcale nie ja umarłem

lecz moja własna
niedola

jesteś tam,
vincencie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz